Wprowadzana nowela ma charakter porządkujący rynek pracy tymczasowej. Jej celem jest wyeliminowanie nadużyć, dlatego też zaostrza regulację dotyczącą 18-miesięcznego limitu zatrudnienia tymczasowego. Autorzy są zdania, że nowe przepisy poprawią warunki zatrudnienia pracowników tymczasowych, w tym pracownic w ciąży, którym agencje będą teraz musiały zapewnić zatrudnienie do dnia porodu (nawet pomimo braku zapotrzebowania na pracę u danego pracodawcy).

W tej chwili trudno jednak stwierdzić, jakie będą rzeczywiste konsekwencje wprowadzanych rozwiązań. Może się okazać, że pracownice w ciąży zamiast pracy wybiorą zwolnienia lekarskie. Aby zapobiec ewentualnym nadużyciom związanym z nabywaniem prawa do przedłużania umów do dnia porodu oraz nadmiernym wykorzystywaniem zwolnień lekarskich, czego skutki finansowe obciążyłyby ZUS, strona pracodawców proponowała wprowadzenie wymogu posiadania co najmniej 3-miesięcznego stażu pracy w danej agencji.
 
Senatorowie odrzucili jednak taką poprawkę. Ostatecznie obowiązek przedłużania umów o pracę tymczasową do dnia porodu dotyczyć będzie pracownic, które w ciągu ostatnich 36 miesięcy przepracowały na podstawie skierowania z danej agencji co najmniej 2 miesiące, a ich umowa uległaby rozwiązaniu po upływie 3 miesiąca ciąży.
 
Nowelizacja wprowadza także szereg nowych obowiązków i sankcji oraz zaostrza dotychczasowe przepisy. Obawiamy się, że tego rodzaju ograniczenia w obszarze pracy tymczasowej będą miały swoje reperkusje zarówno wobec agencji, pracodawców użytkowników, jak i samych pracowników tymczasowych. Ponadto ze względu na szeroki zakres wprowadzanych zmian strona pracodawców postulowała wydłużenie okresu vacatio legis o miesiąc, czyli z 1 czerwca na 1 lipca 2017 roku. Senatorowie nie zgodzili się na to.
 
Przyjęta ustawa może mieć daleko idące, negatywne konsekwencje. W tej chwili jest jednak jeszcze zbyt wcześnie, aby oceniać, jak na zmiany zareaguje rynek i wszyscy uczestnicy pracy tymczasowej.